Wczoraj były urodziny mojego synka, a to oznacza, że minęły już 4 lata, odkąd po raz pierwszy zostałam mamą. Pamiętam, że w czasie ciąży chciałam jak najlepiej przygotować się do tej roli, więc kupiłam sobie cały stosik książek, które pochłaniałam jedna za drugą. Książki po polsku i po niderlandzku, żeby mieć jeszcze lepszy wgląd w to, czy opinie i sposoby na wychowywanie dziecka oraz publikacje na temat jego rozwoju się pokrywają. W niektórych publikacjach można było znaleźć taką tabelkę ze średnią ilością snu, jaką przesypia w ciągu doby dziecko, zaczynając od wieku niemowlęcego i kończąc na nastolatkach. W tej tabeli było podane, że niemowlę śpi średnio 20 godzin na dobę i ja na prawdę w to uwierzyłam. W ciąży myślałam sobie o tym, co ja będę robić, mając tyle czasu wolnego. Do pracy nie muszę chodzić, bo będę na urlopie macierzyńskim, mój maluszek będzie tyle spał, a ja w końcu będę mieć czas na hobby i oczywiście na powrót do formy. Rzeczywistość została jednak bardzo szybko zweryfikowana po narodzinach mojego synka. W tych wszystkich książkach zapomnieli dopisać, że te 20 godzin na dobę dziecko chce spać w Twoich ramionach, na Tobie i najlepiej z cyckiem w buzi 😉
Zmiana perspektywy
Żadne dotychczasowe doświadczenie życiowe nie zmieniło tak bardzo mojego podejścia do życia i moich wartości, jak macierzyństwo. Nauczyło mnie przede wszystkim wdzięczności. Od narodzin moich maluchów codziennie doświadczam wdzięczności za to, co mam, czego doświadczyłam i w jakim miejscu teraz jestem. Czas upływa tak szybko. Mam wrażenie, że im starsze są moje dzieci, tym bardziej czuję, że czas płynie coraz szybciej. Dlatego coraz częściej potrzebuję momentów, aby się zatrzymać, poczuć wdzięczność za to, co jest tu i teraz, i zagłębić się w refleksję. Chociaż wcześniej wydawało mi się, że prowadzenie dziennika jest zajęciem dla nastolatek, teraz sama go prowadzę. Uwielbiam tam reflektować, przelać na papier myśli oraz zatrzymać te momenty, za które jestem wdzięczna i które już się nie powtórzą.
Gdyby nie macierzyństwo, nigdy nie zaczęłabym również pracy nad rozwojem osobistym. Narodziny maluszka to początek wielu wspaniałych wspólnych chwil, ale także źródło licznych wyzwań. Nieprzespane noce, brak czasu na własne potrzeby, skoki rozwojowe, rozwój indywidualnych osobowości i dwulatek mówiący ciągle “NIE” albo leżący i krzyczący na środku ulicy – to są nie lada egzaminy do zdania jako rodzic. Nagle odkrywamy, że może nie jesteśmy tak cierpliwi, jak nam się wcześniej wydawało. Czujemy się zagubieni w tej nowej roli, a z każdej strony atakują nas dobre rady. Czasami nie czujemy się nawet sobą, bo narodziny maluszka to wydarzenie, które wywraca nasz świat do góry nogami. Dla mnie to był motywacyjny kopniak, aby popracować nad sobą. Aby dążyć do stania się tą idealną mamą, której wyobrażenie mam w swojej głowie – i to w bardzo pozytywnym sensie, bez porównywania się do innych mam, zwłaszcza tych perfekcyjnych z Instagrama.
Codzienne wyzwania
Pierwszym wyzwaniem po narodzinach dziecka jest przetrwanie wszystkich “dobrych” porad, które dostaje się od babć, cioć i wszystkich odwiedzających. U mnie te porady różniły się tak bardzo, jakby pochodziły z dwóch różnych światów. Rodzina mojego męża z Belgii była zwolennikiem treningu usypiania dziecka, twierdząc, że maluch od narodzin powinien spać w osobnym pokoju, a broń Boże, żeby go usypiać na rękach, bo się przyzwyczai. Z kolei moi rodzice uważali, że dziecko powinno być trzymane na rękach 24 godziny na dobę, a kiedy są one już teraz odrobinę starsze to nawet przez minutę nie dają im pobawić się samemu.
Przy moim pierwszym dziecku miałam mętlik w głowie, pełno było we mnie niepewności i obaw, czy na pewno robię wszystko dobrze. Na szczęście, pozwoliłam dojść do głosu intuicji i za nią podążałam. Było dużo przytulania, karmienia piersią, oboje dzieci spało w naszym pokoju przynajmniej do pierwszego roku życia, a kiedy tego potrzebowały, nosiłam je w chuście i spały z nami.
Moja rada dla wszystkich przyszłych mam: nie słuchajcie zbyt wielu porad, ale podążajcie za własną intuicją.
Drugim dużym wyzwaniem jest to, aby nie zatracić się całkowicie w roli mamy, ale pamiętać, że w życiu pełnimy także inne ważne role: rola żony, przyjaciółki, czy też rola związana z naszą pracą. To są równie istotne aspekty naszej tożsamości, które należy pielęgnować. Uwielbiam czas, który spędzamy razem jako rodzina: ja, mąż i nasza dwójka maluchów. Równie bardzo cenię momenty, które mam tylko z mężem. Nasze wspólne randki zdarzają się o wiele rzadziej niż przed narodzinami dzieci, ale teraz cieszymy się nimi podwójnie. Są one z korzyścią nie tylko dla naszego związku, ale również dla naszych dzieci, ponieważ dbają o czułą i ciepłą atmosferę w domu.Poza tym nasz synek jest taką gadułą, że ja z mężem nie możemy zamienić dwóch zdań, zanim młody nie pójdzie spać. Dlatego randki są u nas koniecznością.
Ostatnim, ale najważniejszym wyzwaniem jest zadbanie o samą siebie. My, mamy, często jesteśmy tak bardzo zajęte opiekowaniem się innymi, że zapominamy o własnych potrzebach. Nawet robot nie może pracować bez przerwy i potrzebuje naładować baterie. Odpoczynek nie jest lenistwem – wręcz przeciwnie, zwiększa naszą produktywność i sprawia, że jesteśmy milsze i bardziej przyjazne. Pomaga nam również lepiej radzić sobie z emocjami, stresem i zmęczeniem.
Jakie są moje ulubione sposoby na odpoczynek?
- relaksująca kąpiel
- zrobienie sobie domowego zabiegu pielęgnacyjnego typu peeling + maseczka
- joga
- medytacja
- trening
- przeczytanie inspirującego artykułu – najlepiej przy kawce
- czytanie książek
- przytulenie się do ukochanej osoby
- spacer nad morze albo do parku
- zadzwonienie do mamy albo przyjaciółki
- robienie na drutach
- pisanie
Chwile szczęścia
Bycie mamą to oczywiście nie tylko źródło wyzwań, ale przede wszystkim wiele chwil szczęścia i powodów do dumy. Pierwszy kontakt z dzieckiem skóra do skóry zaraz po narodzinach, pierwszy uśmiech, pierwsze usłyszane słowo “mama” z ust dziecka, pierwsze wspólne pieczenie ciasteczek czy pierwsza laurka przyniesiona z przedszkola – to chwile, których nigdy w życiu nie zapomnę. Oprócz tych przełomowych momentów, dzieci codziennie dostarczają mi wiele radości i wzruszeń. Kiedy dziś rano wychodziłam z domu, mój synek powtórzył trzy razy: “Mama, tylko nie zapomnij nas przytulić i pocałować przed wyjściem. Będziemy za Tobą tęsknić.” Może te słowa dla niektórych wydają się banalne, ale mnie uprzyjemniły cały dzień.
Podsumowanie
Cztery lata macierzyństwa nauczyły mnie więcej, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić. To niezwykła podróż, pełna wyzwań, ale także nieopisanych radości. Każdy dzień przynosi nowe doświadczenia, które kształtują mnie jako matkę i jako osobę. Moje dzieci są moim największym skarbem i motywacją do ciągłego rozwoju. Każda chwila spędzona z nimi jest bezcenna i każdego dnia jestem wdzięczna za to, że mogę być ich mamą.
Marzy mi się, aby moje dzieci zapamiętały mnie tak jak opisał “mamę” Éric-Emmanuel Schmitt:
Nie pytajcie mnie, jak wyglądała moja matka: czy można opisać słońce? Z mamy promieniowało ciepło, siła, radość. Bardziej pamiętam te odczucia niż rysy jej twarzy. Przy niej śmiałem się i nic złego nie mogło mi się przytrafić.
A Wam z czym kojarzy się macierzyństwo i jak Was ono zmieniło?